© 2010-2015 Fundacja Humanites
Nieustannie rozwijający się świat nowych mediów często ułatwia życie, sprawia, że zdobywanie wiedzy na nowo staje się interesującym wyzwaniem, ale też jest źródłem wielu zagrożeń. Dlatego też profesjonalnie prowadzona edukacja medialna, ze szczególnym uwzględnieniem analizy pułapek, jakie czyhają na internautów, powinna być jednym z podstawowych zadań nowoczesnej szkoły.
Nie da się jednak ukryć, że obowiązek uchronienia dziecka przed uzależnieniem od Internetu oraz podatnością na inne – płynące z przymusu bycia online – zagrożenia spoczywa przede wszystkim na rodzicach. Tymczasem Fundacja Dzieci Niczyje donosi, że jedynie 1/3 polskich rodziców interesuje się tym, w jaki sposób ich dzieci zachowują się w sieci. Trzeba zatem przyjrzeć się temu problemowi nieco dokładniej.
Co warto wiedzieć na początek?
Może zacznijmy od najważniejszego: nie ulegajmy panice. Co prawda mianem profesjonalnego internauty można już teraz nazwać niemal każdego nastolatka, jednak w sposób nałogowy korzysta z sieci zdecydowana mniejszość użytkowników Internetu. Z badań CBOS-u przeprowadzonych w 2012 roku wynika, że tylko 0,3% wszystkich internautów (w tym osób dorosłych) było uzależnionych od Internetu, natomiast w grupie ryzyka znalazło się 2,7% użytkowników sieci. Z drugiej jednak strony, zdecydowana większość osób zagrożonych uzależnieniem to osoby młode i bardzo młode, które nie ukończyły 25 roku życia. Fundacja Dzieci Niczyje alarmuje, że w grupie wiekowej 14-17 lat 1,3% badanych zdecydowanie nadużywa Internetu, natomiast aż 12% jest zagrożonych uzależnieniem od sieci. A to budzi uzasadnione obawy.
Na początek trzeba zwrócić uwagę na to, jak dużo czasu dziecko spędza w Internecie. Bo nie ma co się łudzić – radykalne, trwałe uniemożliwienie dziecku dostępu do komputera lub telefonu w dzisiejszych czasach zupełnie nie wchodzi w grę. Internet jest wykorzystywany przecież nie tylko do grania w gry online czy oglądania śmiesznych filmików, ale przede wszystkim do nauki, zdobywania informacji i utrzymywania stosunków towarzyskich. Jeżeli cała klasa wymienia się informacjami niezbędnymi do bycia na bieżąco z życiem szkoły na Facebooku, to odłączenie dziecka od sieci oznacza skazanie go na towarzyską klęskę. Często jest tak, że bez Internetu trudno jest odrobić lekcje. I wcale nie oznacza to, że nasze dziecko ściąga prace z internetowych bryków. Zazwyczaj po prostu potrzebuje dostępu do informacji.
Problem zaczyna się wtedy, gdy dziecko traci kontrolę nad czasem spędzanym online i nie potrafi wykorzystać go w efektywny sposób. Ponadto warto pamiętać o tym, że wielozadaniowość, z jaką najczęściej związane jest surfowanie po Internecie (np. zbieranie informacji, słuchanie muzyki, pisanie pracy, kontakt ze znajomymi i oglądanie filmików w tym samym czasie) nie sprzyja koncentracji na wykonywanym zadaniu. Psychologowie szacują, że jeżeli ok. 70-80% aktywności w Internecie nie jest związane z pracą lub nauką, to można mówić o przekroczeniu normy i należy zacząć poważnie zastanawiać się nad zmianą sposobu użytkowania Internetu.
Ale czy to już oznacza nałóg?
Na szczęście zazwyczaj jeszcze do tego stanu daleko. Pierwsza faza procesu, który może – ale nie musi – prowadzić do uzależnienia to racjonalne i efektywne wykorzystywanie zasobów sieci. Łączenie pracy i nauki z rozrywką jest bardzo przyjemne, dlatego prowadzi do wytworzenia się nawyków opartych na pozytywnym wzmocnieniu, jakie daje bycie online (np. znajomi na Facebooku lubią nas trochę bardziej, niż w świecie rzeczywistym). To kuszące, dlatego wielu internautów przechodzi do fazy uzależnienia – świat cyfrowy pochłania coraz więcej czasu, pojawiają się natrętne myśli związane z Internetem, a kontakty z wirtualnymi znajomymi stają się ważniejsze od relacji z bliskimi w prawdziwym życiu.
Przeczytaj też o dziecku bezpiecznym w Internecie!
W tym momencie można jeszcze proces uzależniania się od Internetu powstrzymać, ograniczając czas trwoniony w sieci na czynności niezwiązane z pracą lub szkołą. Prawdziwy problem zaczyna się wtedy, gdy internauta wejdzie w fazę destrukcji. Zaczyna wtedy zaniedbywać obowiązki oraz mimowolnie niszczyć relacje z bliskimi, a pozytywne emocje towarzyszące korzystaniu z Internetu są zastępowane przez poczucie przymusu. Następuje ucieczka od świata realnego, często kosztem snu, życia rodzinnego i towarzyskiego oraz zainteresowań. Towarzyszą temu zazwyczaj bóle głowy, spadek libido, problemy ze zdrowiem i brak kontroli nad wagą. Taki stan nazywany jest zespołem uzależnienia od Internetu (ZUI) lub siecioholizmem. Warto wiedzieć, że jedną z jego odmian jest fonoholizm, czyli patologiczne korzystanie z telefonu komórkowego, które również powinno być traktowane jako uzależnienie od sieci.
Co można zrobić?
Po pierwsze – trzeba działać racjonalnie. Jeżeli zareagujemy w nieprzemyślany sposób, na przykład bez ostrzeżenia całkowicie odcinając dziecku Internet, możemy spodziewać się tylko utraty autorytetu, a wojna z cyfrowym światem i tak jest z góry skazana na porażkę. Zadaniem rodzica jest wesprzeć dziecko w nauce świadomego i racjonalnego korzystania z sieci. Dlatego przed podjęciem jakichkolwiek kroków należy zbadać, w jaki sposób dziecko korzysta z nowych mediów, z kim się kontaktuje, jakie emocje temu towarzyszą i ile czasu jest przeznaczane na bycie online. Wtedy będzie można wspólnie z dzieckiem ustalić zasady korzystania z Internetu: ile czasu można dziennie poświęcać na przebywanie w sieci (psychologowie zalecają, aby nie przekraczał on wymiaru od jednej do 2 godzin dziennie, a w przypadku starszych nastolatków – 3 godzin), w jaki sposób można go wykorzystywać, a także jak godzić bycie online z obowiązkami. Chyba nie trzeba dodawać, że ustalonych zasad trzeba się trzymać konsekwentnie. Ale też nagradzać za mądre korzystanie z sieci. Poza tym zamiast samemu siedzieć przed komputerem, wybierzmy się z dzieckiem na spacer lub przejażdżkę rowerem. To naprawdę działa!
Jak wzmocnić poczucie wartości u nastolatków? Poczytaj!
Niestety, jeżeli uzależnienie od Internetu wejdzie w fazę patologiczną, trzeba będzie podjąć bardziej restrykcyjne kroki, z czasowym odcięciem dziecka od sieci włącznie. Pamiętajmy jednak o tym, by nie podejmować takich decyzji pod wpływem emocji, każdy krok należy dziecku przekonująco uzasadnić. Koniecznie należy się również skontaktować z terapeutą. Nawet, jeżeli okaże się, że dziecku nie jest potrzebna dłuższa terapia, powinniśmy mieć wsparcie w osobie profesjonalisty. Najlepiej też porozmawiać z wychowawcą, pedagogiem szkolnym lub psychologiem, aby działania były bardziej skuteczne. Pamiętajmy również, że nałogowe korzystanie z sieci najczęściej wiąże się z innymi problemami psychologicznymi – chorobliwą nieśmiałością, brakiem asertywności, a nawet stanami depresyjnymi. Dlatego wsparcie rodzica i terapeuty odgrywa tu szczególnie ważną rolę.
Na szczęście nie jesteśmy sami. Problemami ludzi uzależnionych od Internetu zajmują się specjaliści w całej Polsce, a dziecięcymi i nastoletnimi siecioholikami zajmuje się m.in. Fundacja Dzieci Niczyje. Warto skorzystać z pomocy w walce z nałogiem.
Tekst: Mateusz Jabłoński
Konsultacja: http://www.profesjonalne-pozycjonowanie.pl/