© 2010-2015 Fundacja Humanites
Sytuacje trudne uczą. Problem w tym, że przy wyjazdach z dziećmi staramy się od najmłodszych lat zapewnić im jak najwięcej wygody – pokój z łazienką i innymi wygodami, wczasy z wyżywieniem, szybki i wygodny dojazd na miejsce…
Na pomysł survivalu z dziećmi naprowadziła nas mama jednego z dzieci w naszej klasie. Po naszych opowieściach, że nasze najlepsze dotychczas wakacje spędziliśmy na kempingu we Włoszech pod namiotami, stwierdziła, że jej dzieci nigdy nie spały wcześniej pod namiotem.
Mój mąż, który od dawna interesuje się survivalem, sztukami przetrwania i skautingiem, zainspirowany tęsknotą za dawnymi harcerskimi czasami, zaplanował survivalowy wyjazd klasowy z rodzicami. Bardzo szybko udało nam się znaleźć miejsce. Znajomy miał działkę pod Szczytnem, niezasiedloną nad jeziorem, obok lasu. Do najbliższego sklepu – 20 km.
Wybraliśmy się w 7 rodzin, każda z namiotem i całym ekwipunkiem – w sumie 25 osób.
Oczywiście, wyjazd był poprzedzony bardzo długimi przygotowaniami. Każdy otrzymał listę niezbędnych rzeczy oraz jedzenia, które trzeba było zabrać. Poza tym każda rodzina miała zorganizować przynajmniej jedną zabawę terenową. Wszystkie aktywności na wyjeździe były zaplanowane niemal co do minuty.
Pierwszy problem pojawił się niespodziewanie szybko. Otóż po przyjeździe na miejsce okazało się, że działka znajomego nie była dawno odwiedzana i jest zarośnięta trawą o wysokości 1 m! Dwie rodziny chciały wracać z powrotem. Usiedliśmy w przydrożnym barze i na pomysł wpadł jeden z ojców – właściciel terenowego auta. Trawę rozjeździliśmy w przeciągu kilkunastu minut.
Kolejnym zadaniem było rozkładanie namiotów. Zabawa i dla dzieci i dla dorosłych. Nie było tutaj osób bezrobotnych i wcale nie było to męczące.
Potem już wszystko przebiegało wg agendy:
Główne cele wyjazdu jakie stawialiśmy sobie przed wyjazdem zostały spełnione. Były nimi (oprócz dobrej zabawy i śmiechu):
I na tym zakończyliśmy nasz 2-dniowy pobyt survivalowy. Dzieci, do chwili obecnej wspominają tę wyprawę. Pamiętają niedogodności, jakie wiązały się z robactwem jeziornym, sposobem załatwiania się, przygotowywania posiłków na trawie, spaniem w wilgotnym namiocie, ale również atmosferę wspólnego zaangażowania dzieci i dorosłych. Takie obcowanie z naturą po prostu polecam każdemu!
Bardzo lubie podróze i przebywanie na siweżym powietrzu, zwłaszcza wyjazdy do lasu. I tu zaczyna sie problem bo w tamtym roku borykalismy sie z podejrzeniem boleriozy. W tym roku jestem madrzejsza bo już nie bede sie martwić i denerwować tylko zaszczepimy sie na choroby odkleszczowe. Maz wykupił dla całej rodziny w lux medzie w dogodnym dla nas terminie.