© 2010-2015 Fundacja Humanites
Dawno dawno temu było sobie Piekło i Niebo. W Piekle stał suto zastawiony stół, przykryty pięknym obrusem, paliły się świece, a wszędzie czuć było zapach pysznych potraw. Pomimo to, nastrój przy stole był bardzo ponury.
Zgromadzeni wokół ludzie byli mizerni i bladzi. Salę wypełniały ich krzyki i jęki. Zamiast rąk mieli długie kije, którymi nie byli w stanie włożyć sobie jedzenia do ust. Próbowali i próbowali, ale ich wysiłki były bezskuteczne. Pomimo obfitości jedzenia na stole przed sobą, wkrótce wszyscy umierają z głodu. W Niebie podobna scena. Ten sam suto zastawiony stół, ze świecami, ale wokół siedzą roześmiani , radośni ludzie. Jedzą, śpiewają i rozmawiają. Nastój jest pogodny i każdy rozkoszuje się wzajemnym towarzystwem. Co ciekawe i w niebie ludzie zamiast rąk mieli kije. Jednak zamiast usiłować włożyć jedzenie do własnych ust – karmilisiebie nawzajem….
Ta bajka, którą przytoczyłam na podstawie książki „Duński przepis na szczęście” w cudowny sposób obrazuje, jak zmiana paradygmatu z JA na MY – zamienia Piekło w Niebo… Budowanie poczucia wspólnotowości to bardzo ważny aspekt duńskiego sposobu wychowywania dzieci, o którym chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć. Od ponad 40 lat, pochodzący z tak niewielkiego państwa Duńczycy w badaniach dotyczących szczęścia plasują się na pierwszym miejscu , a ich system edukacji uznawany jest za jeden z najlepszych na świecie. Szczęśliwi rodzicie wychowują szczęśliwe dzieci, a sposób wychowania preferowany przed Duńczyków jest integralnie wpleciony w ich codzienne życie. Autorkom przytoczonej wyżej książki udało się jednak odszukać i nazwać pewne zasady, które stosowane są w duńskich domach.
Swobodna zabawa
Po pierwsze Duńczycy, twórcy najsławniejszych klocków na świecie – LEGO bardzo dużą wagę przywiązują do zabawy. Są przeciwnikami zapisywania dzieci na miliony zajęć dodatkowych, bo wierzą że bawiąc się ,dzieci uczą się współpracy, sztuki negocjacji i radzenia sobie z emocjami swoimi i innych. Swobodna zabawa rozwija także kreatywność i buduje wewnętrzną motywację. Duńscy rodzicie dają dzieciom sporo przestrzeni, ucząc jej samodzielności, ingerując w sprawy dzieci tylko w ostateczności. Dzięki temu dzieci budują poczucie własnej wartości i kontroli nad sobą.
Inteligencja emocjonalna
Kolejnym ważnym aspektem duńskiego wychowania jest podejście do świata emocji.W duńskich filmach rzadko doświadczymy happy endu, bo takie jest życie – nie zawsze wszystko kończy się dobrze. Duńczycy uważają, że warto dzieciom pokazywać całe spectrum emocji, akceptując także te negatywne, ale podkreślając się i koncentrując na tych pozytywnych. Duńscy rodzice bardzo często rozmawiają z dziećmi o emocjach ich własnych, czy ich kolegów. W duńskim systemie szkolnictwa istnieje obowiązkowy program narodowy realizowany już od przedszkola, uczący dzieci inteligencji emocjonalnej, poprzez rozpoznawanie emocji własnych i innych. Uczciwość w uczeniu świata przez duńskich rodziców przejawia się także w tym, że skupiają się oni na docenianiu raczej procesu niż stanu. Nie szafują też nadmiernie pochlebstwami. Oznacza to, że bardziej doceniają wysiłek jaki dziecko wkłada w daną pracę, niż jego inteligencję czy talent. Badania pokazują, że dzieci u których doceniano wkład pracy, a nie wrodzone przymioty lepiej radzą sobie w obliczu trudności. Innymi słowy duńscy rodzice nastawiają dzieci nie na trwanie (wrodzone przymioty), ale na rozwój.
Koncentracja na dobrych stronach
Duńczycy dużą wagę przywiązują też do języka i sposobu, w jakim komunikują się z dziećmi. Unikają ocen, ograniczających stwierdzeń, etykietek, komentują zawsze raczej zachowanie niż samą osobę. Jest to bardzo ważne, bo język tworzy pewną ramę przez którą patrzymy na świat. Rodzicie uczą dzieci, jak na poziomie wypowiedzi koncertować się na tym co dobre, co potrafię, a nie na tym, czego nie mam i nie potrafię. To tworzy pewien nawyk dostrzegania dobra w innych i w sobie, co potem w znacznym stopniu wpływa na poczucie szczęścia. W dużej mierze duńska szkoła empatii opiera się na nie stosowaniu ocen , zarówno w stosunku do dzieci, ale także innych członków rodziny.
Indywidualne podejście
Duński system wychowania jest systemem demokratycznym opartym na głębokim przekonaniu, że dzieci są z natury dobre i tak się je traktuje. Dania już bardzo dawno zakazała kar cielesnych i w duńskiej mentalności nie ma miejsca na bicie i krzyczenie na dzieci. Duńczycy uważają, że skoro wymagamy od dzieci tego, aby kontrolowały swoje zachowanie, to przykład musi iść od rodziców. Ciekawym sposobem promowania demokracji w szkołach jest zwyczaj, że na początku roku nauczyciel wraz z dziećmi tworzą regulamin, czyli zbiór zasad, jakimi klasa będzie się kierować. W Dani nie stosuje się ultimatów a zamiast karać po fakcie dużo czasu i energii przeznacza się na uzgadnianie, szukanie rozwiązań itp. Poza tym nauczyciele traktują każdego ucznia indywidualnie, jako osobą o unikatowych potrzebach. Razem z uczniem układają plan celów i 2 razy do roku sprawdzają postępy w realizacji. Demokratyczne podejście, skupianie się na zachowaniu, a nie na osobie ma znaczący wpływ na poczucie szczęścia dzieci.
Hygge, czyli miło pobyć razem
Kolejny, kluczowy element to styl życia nastawiony na spędzanie czasu wspólnie z rodziną. Duńczycy mają nawet na to specjalne określenie: HYGGE (dosłownie to znaczy miło pobyć razem). Hygge jest nieodłącznym elementem duńskiej codzienności i tworzy u dzieci nawyk czerpania radości ze wspólnie spędzanego czasu. Doświadczenie rodzinnego ciepła jest dla Duńczyków najcenniejszym doświadczeniem uczącym, jak ważne jest wsparcie i współdziałanie. W ogóle Duńczycy dużą wagę przykładają do pracy zespołowej. Dzieci od najmłodszych lat zachęcane są do pracy przy projektach i angażowania się na rzecz zespołu. Duńczycy równie chętnie łączą się w różnorakie grupy społeczne ludzi, którzy dzielą pasje, czy zainteresowania i dają sobie wzajemnie wsparcie. 79% duńskich biznesmenów aktywnie działa w stowarzyszeniach przed 30 rokiem życia! Duch pracy zespołowej widoczny jest we wszystkich aspektach duńskiego życia – od szkoły, po miejsce pracy i życie rodzinne. Postrzeganie rodziny jako zespołu wzmacnia poczucie przynależności i wspólnotowości, co daje duże szczęście. Nie bez przyczyny badania pokazują, że ludzie śpiewający w chórach są dużo szczęśliwsi. Dlatego dla Duńczyków ważnym elementem HYGGE jest śpiew. Wspólne śpiewanie powoduje wydzielanie się hormonu szczęścia – oksytocyny, co obniża poziom stresu i zwiększa poczucie więzi i zaufania. Silne więzi, dostarczanie dzieciom pozytywnych doświadczeń, koncentrowanie się na pozytywnych aspektach i docenianie procesu powoduje, ze duńskie dzieci wyrastają na szczęśliwych, odpornych ludzi i oddają to potem kolejnym pokoleniom ….
Tym, których, równie jak mnie zafascynował duński przepis na szczęście zachęcam do lektury książki: J. Alexander, I.Sandahl „Duński sposób na szczęście”.
Anna Osuchowska
Może na Chińczykach takie wychowanie mogłoby być szokujące, ale dla Polaków raczej nie jest tak bardzo odległe 😉
No chyba jednak nie. W polskich szkołach stawia się na jednostkę a ocena jest nieodłącznym elementem. Nie uczy się dzieci myślenia i dedukcji a raczej uczenia na pamięć i Pani wie lepiej.
Czytałem gdzieś o duńskim podejściu i muszę powiedzieć , że nie mieści się ono w ogólnie przyjętych schematach. Jest ono skoncentrowane na zadaniu, raczej nie ma rozczulania nad dzieckiem, dlatego trudno mu zarzucić „bezstresowość’. Z drugiej strony pojawiają się elementy docenienia indywidualizmu, zatem nie jest też „autorytarne”.
Skoncentrowanie się na zadaniu może jak najbardziej być metodą pożądanej redukcji stresu w wychowaniu, ponieważ ściąga się z jednostki obciążenie oceny jej jako osoby, a przy tym naruszanie jej wartości, a zamiast tego ocenę przerzuca się na działania. Ego nie musi się bronić, ponieważ działanie zawsze można zmienić, ukierunkować, efekty poprawić, nasza samoocena nie jest zachwiana. W kulturalny sposób jest też przekazywane dziecku to, że nie ono jest problemem, a problemy mamy wszyscy i niektórzy są konkretnie odpowiedzialni za ich rozwiązywanie. Ja dzieci nie mam, ale byłam wychowywana (jak większość moich rówieśników) nieświadomą, utartą metodą „dostałaś piątkę – jesteś mądra, dostałaś pałę – jesteś do niczego”. Dzieci odbierają takie oceny i komentarze bardzo personalnie, jako że próbują dopiero odnaleźć się w świecie, w grupie, ocenić swoją wartość, która w ten sposób zostaje zachwiana, nierzadko na całe życie (bardzo wielu Polaków ma problem z samooceną – co skutkuje albo wchodzeniem w rolę ofiary albo cwaniakowaniem i graniem nie-wiadomo-kogo), a oprócz tego na wczesnym etapie utożsamiają tę ocenę jako wyraz miłości rodziców lub jej braku. Takie programowanie dziecka może mieć wiele tragicznych skutków psychologicznych, począwszy od tworzenia osobowości która jest „zadowalaczem” po zachowania autodestrukcyjne, nadmierny krytycyzm, perfekcjonizm, pracoholizm, ale też wieczna prokrastynacja, zamrożenie, strach przed działaniem, depresja, niemoc – ze względu na lęk przed popełnieniem błędu co byłoby nieodłączne podczas uczenia się czegoś, doskonalenia swoich umiejętności…
W alternatywnym podejściu komentuje się starania, intencje, efekty, chwali się pracę, a nie osobę. To działa w obie strony, ponieważ np. chwalenie ucznia za bycie zdolnym, a nie za to że pracował na efekty sprawi, że w dorosłe życie będzie wchodzić z przekonaniem, że tak będzie już zawsze, że zawsze mu będzie wszystko przychodzić łatwo BO jest zdolny / inteligentny itp. Jak wiadomo nie jest to prawda i jak można się domyślić nawet dziecko chwalone może mieć później załamanie z powodu niskiej samooceny… kiedy zderzy się z rzeczywistością lub popełni w końcu błąd, co się przecież zdarza, nikt nie jest nieomylny. Bo komentarze, krytyka na temat tego błędu będzie odbierało jakie wymierzone w jego osobę, ego – ktoś krytykuje, to znaczy że jednak NIE jestem zdolny / inteligentny, cały dotychczasowy obraz „ja” runie. Nie muszę pisać z jakim stresem się wiąże takie wydarzenie.
Ciekawy i mocny głos w dyskusji, dziękujemy
No chyba jednak nie. W polskich szkołach stawia się na jednostkę a ocena jest nieodłącznym elementem. Nie uczy się dzieci myślenia i dedukcji a raczej uczenia na pamięć i Pani wie lepiej.