© 2010-2015 Fundacja Humanites
Za nami Święta Bożego Narodzenia. Jedni z nas spędzili je tradycyjnie, w gronie rodziny, tej małej, bądź tej dużej, inni wyjechali gdzieś daleko, najpewniej w góry. My też kiedyś woleliśmy uciec od tej całej krzątaniny, przygotowań, sprzątania, tłumu gości, niekończącego się siedzenia przy zastawionym stole. Zabieraliśmy dzieci, pakowaliśmy samochód i w drogę! Często za granicę, bo taniej, atrakcyjniej, pewna pogoda dla narciarzy. Teraz, gdy nam lat trochę przybyło, wolimy tę rodzinną, tradycyjną wersję świąt. To nic, że kłopot, mało czasu na przygotowania, bo przecież trzeba jeszcze być w pracy, bieganina po sklepach, mnóstwo zajęć w kuchni, a tu jeszcze karp, choinka, prezenty… Ale mamy w zamian dom pachnący ciastem, dźwięki kolęd, dzieci, które nie mogą doczekać się prezentów i zdziwione tym, że pies babci owszem, opłatek zjadł, ale słowa z siebie nie wykrztusił, rozmowy z może dawno niewidzianymi krewnymi i to poczucie, że robimy coś najlepszego dla naszej rodziny. Zwłaszcza teraz, w tym naszym coraz bardziej wirtualnym świecie, mamy wreszcie coś prawdziwego, niepowtarzalnego, czego nie zastąpi żaden świetny wyjazd i najlepiej naśnieżone stoki w Alpach. Zwłaszcza też, gdy mamy wśród naszych bliskich starzejących się i słabnących z każdym rokiem rodziców czy dziadków, tym bardziej jeśli nie możemy być z nimi na co dzień.
I kiedy tak pomyśleć, to mamy już trochę dosyć tych standardowych SMSów z życzeniami bez nagłówka, więc pewnie wysłanych do wszystkich z listy kontaktów w komórce, czy też maili, gdzie już nawet niewielu nadawców sili się, aby ukryć adresy innych, niż my odbiorców. Gdzieś tam kołacze się tęsknota za tradycyjną świąteczną kartką, odręcznie napisaną, z wyszukanym znaczkiem na kopercie.
O pułapkach z dziedziny savoir-vivre przy świątecznym stole!
Mamy już trochę dosyć tych gotowych, może i smacznych, ale nie do końca prawdziwych dań i choć przy okazji świąt pragniemy zjeść coś, co przypomni smaki z dzieciństwa. Mamy już dosyć sztucznych choinek, a w zamian pragniemy kłującego świerku, pachnącego lasem i własnoręcznie upieczonymi piernikami. Mamy wreszcie dosyć wszechobecnego „Last Christmas” i „All I want for Christmas is you”, wolimy „Jest taki dzień” Czerwonych Gitar i „Kolędę dla nieobecnych” Zbigniewa Preisnera, nawet jeśli wyciśnie nam łzy, bo to chyba dobrze, że wciąż potrafimy się wzruszyć, coś poczuć i zamyślić się na chwilę.
Mamy przed sobą jeszcze kilka wolnych lub luźniejszych w pracy dni, w tym roku wyjątkowo ich wiele. My wspólne z dziećmi pozwiedzamy szopki, nakarmimy owce w tych żywych, wysłuchamy koncertu kolęd w katedrze, obdarujemy odwiedzających nas kolędników. Na koniec przyłączymy się do orszaku Trzech Króli. Właśnie tak wykorzystamy ten czas, a Wy? Podzielcie się z nami swoimi refleksjami na naszym forum.
Z serdecznymi życzeniami dla wszystkich odwiedzających nasz portal − zespół redakcji.