Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy jest ten moment, żeby zacząć jakieś terapie. Wciąż sobie myślę, że te codzienne piwka mojego męża to nic takiego, nie upija się przecież. Ale fakt, jest coś codziennie wieczorem, jak nie piwo, to drink. Próbuję rozmawiać, ale druga strona nie chce. Jakby mało było problemów.